Pobraliśmy się 2 lata temu, teraz nasze dziecko ma 10 miesięcy. Komunikujemy się sporadycznie - mój mąż ma swoje życie, ja mam swoje.
Chociaż wcześniej często spędzaliśmy czas razem. Posiadanie dziecka zmieniło wszystko. Mam nowe obowiązki i zmartwienia, ale dla niego wszystko jest takie samo. Nadal spotyka się z kumplami, spaceruje...
Wraca zmęczony z pracy lub imprezy. Po kolacji idzie prosto do łóżka. Może zostać na noc u znajomych i wrócić rano.
Wcześniej też prowadziłam podobny tryb życia. Ale teraz jestem matką, a on jest ojcem. Liczyłam na jego wsparcie, na to, że przejmie część obowiązków rodzicielskich, ale on wolał się odciąć.
Nie bawi się z synem, nie spaceruje z nim. W dni wolne śpi długo i wyjeżdża służbowo. Mówi, że nie ma zamiaru przez całe życie siedzieć obok żony przy jej spódnicy.
Ale kto powiedział, że tak będzie zawsze? Wykonuję wszystkie prace domowe, opiekuję się dzieckiem, a nawet nie mogę się w spokoju wykąpać, a on udaje, że nic się nie zmieniło.
Naprawdę chcę, chociaż minuty spokoju! Niedawno się przestraszyłam. Przez cały dzień synek nie schodził mi z rąk, płakał, bo wyżynały się mu zęby. Nie miałam czasu na nic, nie uporządkowałam się, nie przygotowałam jedzenia.
A mój mąż ma w głowie tylko żarty. Skończyłam sprzątać i poszłam do mamy. Moi rodzice byli zaskoczeni moim zachowaniem, ale nie pouczali mnie.
Myślałam, że mój mąż będzie za nami tęsknił i zacznie się martwić. Ale nic takiego. Po takiej postawie zdecydowałam się na rozwód.
Myślałam, że martwił się i szukał nas. Ale cztery dni później zapytał, gdzie zniknęłam dziś rano.
Jak się okazało, tego dnia nie czuł się najlepiej, dlatego nie poszedł do pracy. I odkrył, że nas nie ma, nie ma jedzenia i wszystko jest brudne.
Nie mógł znaleźć żadnych czystych skarpetek. Myślał, że wyszłam gdzieś z dzieckiem i mi się przedłużyło.
Jestem zszokowana! Nawet nie chcę mu nic mówić. Powiedziałam, że nasze kolejne spotkanie odbędzie się w sądzie. Nie mam już ochoty żyć z tym egoistą.
Gdyby nie brak czystych ubrań i jedzenia, nie zorientowałby się, że nas nie ma. Nie będę tolerować takiego podejścia!