Pilnie poprosiła o przybycie na sobotnie obchody urodzin z wnuczką. Choć moja córka jest jeszcze bardzo mała i podróżowanie z nią nie jest łatwe.
Obiecałam teściowej, że na pewno przyjedziemy. To wciąż tak ważne wydarzenie! Jak mogłabym odmówić?
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wyjdzie ze mnie moja naiwność… Rodzice Michała przywitali nas bardzo ciepło, z wyjątkiem jednej rzeczy.
Gdy tylko zdjęliśmy kurtki i przeszliśmy do salonu, teściowa oznajmiła, że skoro mamy u niej zostać na cały weekend, to musimy pamiętać o głównych zasadach życia w jej domu.
Pierwszym z nich jest utrzymanie nieskazitelnej czystości. Drugim jest ciągłe pamiętanie o pierwszej zasadzie.
Potem rozmowa nagle zeszła na temat pracy i innych codziennych trosk. Stopniowo zapomniałam o przerażająco władczym tonie matki Michała i mogłam całkowicie się zrelaksować.
Przez pierwszą połowę dnia teściowa była zajęta Alą, a ja pomagałam teściowi w przygotowaniach do uroczystego obiadu. Nawiasem mówiąc, tata Michała jest po prostu złoty!
Przemyślał wszystko wcześniej, zorganizował i zaczął sam gotować, dając żonie czas na cieszenie się dniem i brak myślenia o wszelkich kłopotach.
O 18:00 moja córka zasnęła w sypialni gościnnej, a rodzice Michała i ja kontynuowaliśmy rozmowę przy świątecznym stole.
Antoni opowiadał zabawne historie ze swojej młodości, a Natalia oddawała się wspomnieniom z ich pierwszej randki. Minęła ponad godzina, a Michał i ja nadal słuchaliśmy jego rodziców, jak zaczarowani.
Wszystko było tak ekscytujące, że nawet nie zauważyliśmy, jak Ala się obudziła. Tak więc w międzyczasie córka zaczęła krążyć po mieszkaniu i układać w nim własne porządki...
Konsekwencje dziecięcych żartów udało nam się odkryć dopiero rano. Niedzielny poranek rozpoczął się od przeszywającego krzyku teściowej i liczenia szkód wyrządzonych domowi przez rączki małego dziecka...
Powiedzieć, że nie byłam przygotowana na taki obrót wydarzeń, to nic nie powiedzieć.
To nie cudze dziecko to zrobiło, ale jej własna wnuczka! Które zresztą sama tak bardzo chciała zobaczyć...
Michał natychmiast zapłacił za szkody, dlatego w domu wywołałam prawdziwą awanturę. Kończą się nam pieniądze, a remont idzie pełną parą.
I zamiast porozmawiać z mamą i ją uspokoić, bierze i oddaje jej ostatnie grosze z powodu kilku zniszczonych poszewek na poduszki i kilku rys na tapecie... Jak to możliwe?