Przed wszystkimi stał oczywiście mąż. Wziął dziecko, obrócił róg koperty i natychmiast mi ją podał ze słowami: „To nie jest mój syn!”
Następnie, patrząc ze złością na przyjaciela stojącego za rodzicami, szybko opuścił szpital położniczy, pozostawiając wszystkich w całkowitym oszołomieniu.
Rozpłakałam się, moi rodzice, teść, teściowa, znajomi, wszyscy rzucili się, żeby mnie pocieszyć, mówiąc, że to jakieś nieporozumienie. I stałam, nie puszczając rąk syna, i ryczałam jak dziecko.
No cóż, nieporozumienie! Tak, dziecko jest rude, zupełnie nie przypomina mnie ani mojego męża, więc co mamy teraz zrobić?!
Dawno, dawno temu, zdaniem mojej mamy, w odległym dzieciństwie mój tata też był rudy, potem pociemniały mu włosy i pamiętam go z dzieciństwa jako prawie łysego...
Świętowanie narodzin syna zostało całkowicie zrujnowane. Wróciłam do domu z rodzicami. Teść i teściowa pobiegli szukać syna, ten nie odbierał telefonów.
Mój kochany mężulek przyjechał wieczorem w towarzystwie rodziców. Gdy tylko przekroczył próg, mama pokazała mu fotografię ojca z dzieciństwa, „wyciągniętą” z jej archiwum w Internecie. Na zdjęciu dziadek miał trzy lata, a on i jego wnuk wyglądali jak rodzeństwo.
Mąż zmieszany spojrzał na fotografię, potem na dziecko i mruknął z poczuciem winy:
- Przepraszam, podekscytowałem się, myślałem, że ty i Sebastian... Kiedy byłem w podróży służbowej...
Nic nie odpowiedziałam, poszłam z dzieckiem do sypialni, rodzice oboje odwrócili się i wyszli.
Mój mąż nie wiedział, z której strony do mnie podejść, po prostu nie mogłam od razu odpuścić i nawiązać z nim kontaktu po tym, jak po prostu mnie zhańbił na oczach wszystkich zgromadzonych w szpitalu położniczym.
A nasz Jakub ma już prawie miesiąc. Mój mąż i ja mamy taki sobie związek...
Nadal mam do niego pretensje, chociaż mój mąż stara się zadośćuczynić wszelkimi możliwymi sposobami. Jego rodzice jeszcze bardziej starają się nas pojednać, szczerze życząc nam szczęścia. Pewnie dzięki nim nie wnoszę pozwu o rozwód.