Mimo wszystko zawsze jej współczułam. Było w niej coś takiego, jakby była nie z tego świata. Nie lubiła pracować, ale pieniądze wydawała lewo i prawo, jakby zarabiała miliony.

Gdy mieszkaliśmy razem, jakoś wiązaliśmy koniec z końcem. Ojciec płacił alimenty, a mama wydawała je głównie na siebie. A potem skończyłam szkołę i się przeprowadziłam.

Mama miała 42 lata, kiedy ponownie się zakochała. Jej wybranek był bogatym mężczyzną. Wszystko wydawało się idealne. Ale była jedna komplikacja. Mężczyzna ten był żonaty i miał dwoje dzieci. Był od mojej matki o 15 lat starszy i oczywiście nie zamierzał się rozwodzić.

Mama przez 20 lat miała z nim romans. Chwaliła się, że jest mądrzejsza niż ktokolwiek inny na świecie. Jego żona gotowała i sprzątała, a ona była od tego wszystkiego zwolniona.

"Stworzona jestem do miłości, a inni do pracy" - powtarzała mama.

Słuchałam jej z obrzydzeniem. Ale nadal jej pomagałam. Dawałam jej pieniądze na remont mieszkania, pomogłam w zakupie samochodu. W tym czasie byłam już zamężna i pracowałam w dobrej firmie. Myślałam, że nie mogę odmówić matce, która dała mi życie. Czułam, że jestem jej coś winna.

Jak bardzo się myliłam! W każdym razie, żona tego mężczyzny odeszła z tego świata. I od razu zaproponował mojej matce małżeństwo.

Przeprowadziła się do jego domu, a swoje mieszkanie zaczęła wynajmować. Przestała się ze mną kontaktować. Kiedyś jeździliśmy razem na wakacje, teraz już nie potrzebuje mojej pomocy.

Pieniądze płyną szerokim strumieniem, ponieważ jej mąż, choć starszy, nadal prowadzi aktywny biznes. Moja mama stała się pełnoprawną gospodynią tego domu. O swoich wnukach nawet nie pyta.

W tym roku zapomniała złożyć im życzeń z okazji urodzin, nie mówiąc już o prezentach. Natomiast traktuje wnuki tego mężczyzny jak cenne skarby. Jest mi bardzo smutno, że mojej mamie potrzebne są tylko pieniądze.

Nie zasłużyłam na takie traktowanie. Zrobiłam dla niej tak wiele w moim życiu. A teraz po prostu mnie ignoruje. Sądzę, że mogę zapomnieć o spadku.

Szczerze mówiąc, byłam pewna, że dostanę jej mieszkanie. Płaciłam prawie za cały remont, kupowałam nowe sprzęty i meble. Teraz z tych dóbr korzystają najemcy, których nawet nigdy nie widziałam.

Próbowałam rozmawiać z mamą o moich uczuciach i obawach. Ale ona zaczyna manipulować: "Czy nie chcesz, żeby twoja mamusia była szczęśliwa?". Czy cała ta postawa to tylko teatralna gra? Boli mnie to, że jestem dla mojej matki po prostu niepotrzebna.