Jestem gotowa dać z siebie wszystko, jeśli ktoś naprawdę potrzebuje pomocy. Ale nienawidzę ludzi, którzy to wykorzystują.
Mój mąż jest bardzo przywiązany do swojego ojca. Jest to całkiem logiczne, ponieważ dorastał tylko z nim, gdyż jego mama zmarła bardzo wcześnie.
Babcia trochę pomagała, ale główne wysiłki musiał podejmować mój ojciec. Oczywiście teść nawet nie myślał o swoim życiu osobistym, bo całkowicie poświęcił się synowi.
Ojciec mojego męża jest dobry - nie mogę powiedzieć nic złego o tym człowieku. Jedyną rzeczą jest to, że jest zbyt roztargniony i nieskoordynowany. Zawsze pakuje się w kłopoty i musimy go z nich wyciągać.
Oszuści są na jego tropie. W ciągu ostatniego roku trzykrotnie został złowiony przez oszustów telefonicznych, którzy oszukali go i obciążyli jego konto bankowe. Za każdym razem mąż rozwiązuje problemy finansowe ojca, który przysięga, że zwróci nam każdy grosz.
Nawiasem mówiąc, ani jeden dług nie został jeszcze spłacony. Kiedyś się denerwowałam, ale teraz wiem, że jego słowa są niczym.
Niedawno założyłam skarbonkę, w której zaczęłam oszczędzać tylko własne pieniądze. Jeśli ktoś daje mi pieniądze lub udało mi się na czymś zaoszczędzić, natychmiast wrzucam je do tej skarbonki. Podjęłam taką decyzję, ponieważ nie mogę kupić nowego telefonu w inny sposób.
Tylko zaoszczędzimy pieniądze, od razu mój teść w coś się pakuje. Od razu chcę powiedzieć, że zakup telefonu to nie luksus, a konieczność. Stary telefon nie działa poprawnie, a to moje narzędzie pracy, bo pracuję zdalnie.
Zgodnie z moimi obliczeniami po urodzinach musiałam spełnić swoje marzenie i kupić smartfon za zaoszczędzone pieniądze. Z góry ostrzegałam wszystkich, że nie muszą mi nic dawać, więc wszyscy goście na urodziny przyszli z kopertami.
W sumie dostałam około 800 złotych. Byłam w szoku, bo nawet nie liczyłam na taką sumę. Miałam mniej więcej tyle samo w skarbonce - praktycznie miałam telefon w rękach.
Pieniądze, które dostałam, przelałam na kartę, ale w skarbonce miałam gotówkę. Nie mogłam pójść do sklepu w weekend, ponieważ źle się czułam, więc musiałam odłożyć zakup na tydzień.
Potem przydzielono mi ważny projekt, więc znów byłam zajęta. Kiedy dotarłam w końcu do mojej skarbonki, była pusta. Okazało się, że mój mąż zabrał pieniądze bez mojej zgody i oddał je swojemu ojcu, który znowu wziął pożyczkę na jakiś rupieć i nie był w stanie jej spłacić. Oczywiście wysłuchałam jego błagań, że wszystko zwróci, ale miałam dość tego wszystkiego.
Jestem gotowa się drzeć i rzucać, bo mój mąż nawet mnie nie uprzedził. Szczerze mówiąc, jestem gotowa na rozwód, ponieważ ta sytuacja nie mieści mi się w głowie. Mój mąż i ja nie rozmawiamy i nie będziemy rozmawiać, dopóki nie zwróci mi wszystkich pieniędzy.