Niedawno poszłam do pracy po ukończeniu urlopu macierzyńskiego, muszę pracować na dwie zmiany, bo czułam, że mąż mnie niedługo opuści. Ten strach był obecny do niedawna, potem uświadomiłam sobie, że muszę odejść.

W firmie mąż miał nową pracownicę, która dyskretnie zaczęła go nęcić przyjaznymi rozmowami. Gabinet mojego męża jest ogromny, prace podzielone są na sekcje, więc ta pani wymyśliła, że ​​można do niego podejść w pracy.

Najpierw zaczęła prosić Igora, aby wyjaśnił jej sposób składania dokumentów, potem zaczęła prosić o radę, jak poprawnie przygotować układ jej prezentacji. Udawała, że ​​nie rozumie pewnych szczegółów, gdzie je umieścić, co z nimi zrobić.

Z zewnątrz wydaje się, że oni po prostu mają pracę, są kolegami...

W sprawach służbowych komunikują się przy komputerze, a nie gruchają jak gołębie w parku na ławce. Jak jej odmówić, jeśli wszystkie pytania dotyczą tej sprawy? Z zewnątrz wydaje się, że wszystko jest szlachetne, rozmowa dwóch kolegów, ale nadal emanuje z nich romans.

Mąż zaczął się mnie czepiać, że wszystko było porozrzucane po mieszkaniu, że obiad podano o niewłaściwej porze, potem cały wieczór siedzę przy komputerze. Główny nacisk położono na to, że przestałam poświęcać mu tyle czasu i uwagi, co wcześniej.

Zawsze zaskakują „stare panny”, które były gotowe spędzić cały swój czas na mężczyźnie, nie oczekiwać od niego prezentów i żyć zgodnie z oczekiwaniami. Koleżanka robiła wszystko, żeby zadowolić mojego męża. Nie jestem pewna, czy Igor w pełni rozumiał, że mnie to boli, po prostu był z tego powodu szczęśliwy. W tym momencie każda mogła przyciągnąć go do siebie jednym skinieniem palca.

Nie mogłam znieść tej niepewności - czy już spali ze sobą, czy zaraz to się stanie, odeszłam z synem do matki. Potem widziałam, jak prowadza się z tą pustą lalą, ale ich "szczęście" trwało nie dłużej, jak pół roku.

Zdążyłam się rozwieść, gdy skruszony poprosił o drugą szansę - próbowałem wielu kobiet, ale ty jesteś najlepsza, lepszej nie znalazłem - oznajmił, myśląc, że przekona mnie tym "komplementem" do powrotu. Nie dałam zdrajcy drugiej szansy... O tym pisaliśmy jakiś czas temu: "Teściowa zażądała sporo na jedzenie dla wnuków. Jak delikatnie poprosić ją o wyjaśnienie wydatków"

Wiele dzieci marzy o spędzeniu lata na wsi u babci. To świetna forma wypoczynku, która na pewno pomoże młodemu organizmowi zregenerować się przed rozpoczęciem roku szkolnego.

I często babcie są bardzo szczęśliwe, mogąc spędzić z wnukami tyle czasu razem. Ale co kryje się za beztroskimi wakacjami na wsi?

Nasza czytelniczka Natalia napotkała dość nietypowy problem. Jej teściowa była gotowa przyjąć jej dzieci. Jednak w zamian poprosiła o pieniądze na ich utrzymanie.

LATO NA WSI U BABCI

Moje dzieci zawsze z niecierpliwością czekają na lato, bo uwielbiają spędzać je na wsi u babci. Ten rok nie był wyjątkiem, i z mężem wysłaliśmy naszego syna i córkę na wieś. Właściwie chciałabym, aby spędzali więcej czasu z moją mamą. Tylko ona już wiosną powiedziała, że nie planuje się zajmować wnukami.

Twierdziła, że są już duzi i nie trzeba za nimi opiekować się tak jak dawniej. Mama nawet zarzuciła mi, że zawsze chcę zostawić dzieci komuś na głowie. Ale co mi pozostaje, jeśli z mężem pracujemy codziennie, a dzieci już nie chodzą do przedszkola?

Mąż dopiero co znalazł dobrą pracę i nie mógł wziąć urlopu. Całe lato pracowałam na dwa etaty, aby na początku września mieć dwa tygodnie wolnego i pomóc dzieciom przystosować się do rytmu szkolnego. Dziękuję teściowej, która nam nie odmówiła. W tym roku dzieci po raz pierwszy spędziły całe lato na wsi. Ale za to teściowa poprosiła o spore pieniądze.

„Na utrzymanie Jana i Alicji. Przecież nie nakarmię ich samym powietrzem, prawda?” – argumentowała teściowa swoje żądanie. Na oboje dzieci suma wyniosła nieco więcej niż połowa moich miesięcznych zarobków.

Ale nie rozumiem, po co było tyle pieniędzy. W końcu wszystko jedliśmy z naszego ogrodu. Nie sądzę, aby teściowa codziennie chodziła do wiejskiego sklepu i kupowała wnukom jakieś delikatesy.

W każdym razie, nie mieliśmy wyboru. Dałam teściowej całą kwotę z góry. A ona dobrze wie, jak niedawno oszczędzaliśmy na wszystkim. Nie rozumiem, dlaczego w rodzinie mogą być takie relacje. Ale nie miałam wyjścia.

Teraz jestem po prostu ciekawa, na co poszły te pieniądze. Dzieci przecież tyle nie zjadły! Mężowi też nie podoba się postępowanie jego matki, ale nie chce się z nią kłócić. Może po prostu czegoś nie rozumiem i takie zachowanie stało się normą?

Przyjaciółki żartują, że powinnam zapytać teściową, na co poszły te pieniądze. Co jedli, co pili, gdzie chodzili. Może niepotrzebnie jestem zła na teściową i jej żądanie było uzasadnione? Proszę o radę, co mam robić. Jutro właśnie jadę odebrać dzieci.