Jednak plany runęły, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. W progu stanęły trzy osoby: mężczyzna i kobieta w wieku około 45 lat oraz młody chłopak. Widziałem ich, szczerze mówiąc, po raz pierwszy.
„Cześć, Karolku! Bardzo się cieszę, że cię widzę! Ale ty wyrosłeś. Paweł, przynieś rzeczy, po co stać na progu? - kobieta uśmiechnęła się radośnie, spojrzała na mnie. Po prostu byłem w szoku...
„Kim jesteś i czego potrzebujesz? Co oznacza „wnieść rzeczy”? Nie zaprosiłem cię do mojego domu! Zaprotestowałem. Nieproszony gość zmienił twarz, zmarszczył brwi:
„Karolku, nie pamiętasz nas? Jesteśmy twoimi dalekimi krewnymi: jestem kuzynką twojego ojca, to jest mój mąż, a to jest nasz syn Paweł.
Wyprowadziłem się ze wsi, gdy miałem 20 lat. Minęło 10 lat, a w tym czasie byłem w rodzinnej wsi najwyżej 2 razy. Z rodzicami prawie się nie widujemy, ale tej kobiety w ogóle nie pamiętam. Może ostatni raz ją widziałem, kiedy byłem bardzo mały. W każdym razie, powiedzmy, że to moi krewni. Więc co dalej?
– Twoje mieszkanie jest oczywiście małe. Ale to nic. Kupimy składane łóżko dla Pawła, nie martw się” - moja nowo powstała krewna nie poddawała się. Po prostu nie miałem słów...
Nieprzyjemna niespodzianka
„O czym ty mówisz, co za łóżeczko?! To jest moje mieszkanie, mieszkam tu od dawna. Co masz z nim wspólnego?” Odpowiedziałem, nie ukrywając irytacji. I tu zaczął się prawdziwy cyrk.
Okazało się, że syn tych ludzi poszedł na studia i potrzebował gdzieś mieszkać. Nie mają pieniędzy na mieszkanie, a akademika nawet nie biorą pod uwagę, bo „nie ma tam warunków, nie będzie można studiować”!
„Twój tata obiecał mi, że pomoże, jak tylko będzie mógł. I oto jesteśmy. Nie dzwonił do ciebie? Tak, to już nie ma znaczenia: jesteśmy tutaj! Twoi krewni potrzebują pomocy. Odmówisz?” — zapytała żałośnie ciotka.
Byłem bardzo zły i nie zamierzałem marnować czasu na obcych dla mnie: „Nie mam tu wolnego pokoju. Widzę twojego syna po raz pierwszy i nie zamierzam z nim mieszkać. Z ojcem też nie rozmawiałem. W rzeczywistości moja dziewczyna często do mnie przychodzi, dlaczego w ogóle miałbym dzielić mieszkanie z kimś innym? To się nie stanie!”
Kobieta prawie się rozpłakała. Przyznam szczerze, że wtedy nie przeszkadzało mi to zbytnio. W tej sytuacji ja mam oczywistą rację, nie oni. Chociaż złapałem się na myśleniu, że się jakoś wstydzę, czy coś. Ale co mogę zrobić? Wyszli nawet bez pożegnania. Poszedłem spać, a potem zadzwoniłem do mamy.
Kiedy dowiedziała się o wszystkim, była bardzo zdenerwowana. Powiedziała, że rzeczywiście są to nasi dalecy krewni. I ta rodzina potrzebuje pomocy. Czy powinno mnie męczyć sumienie z tego powodu?
O tym pisaliśmy ostatnio: "Wyszła za mąż za swojego rówieśnika w wieku 65 lat. Dzieci nie przyszły na ślub"
Nie poszłam na ślub mojej matki. I nie widzę w tym nic złego.
Ma już 65 lat i kategorycznie nie rozumiem, po co ten cały cyrk. Kobieta w jej wieku oczywiście może rozpocząć jakiś romantyczny związek. Ale po co to formalizować?
W dzieciństwie, kiedy był z nami mój ojciec, byliśmy naprawdę zgraną rodziną...
Chociaż mój ojciec pracował na morzu i rzadko go widywałam, moja mama i ja zawsze byłyśmy szczęśliwe i starannie przygotowywałyśmy się na jego przybycie. Wiesz, te miłe wspomnienia. Bardzo dobrze pamiętam, jak ciągle chodziliśmy do parku, śmialiśmy się, jedliśmy lody.
Tata przywiózł z zagranicy wiele ciekawych rzeczy i zazdrościły mi wszystkie koleżanki z naszej szkoły. Jako jedna z nielicznych mogłam im opowiedzieć historie z podróży z mamą do innych miast. Miałam piękną biżuterię, sukienki, a chłopcy biegali za mną. Rozumiem, że uczucie nostalgii może być mylące, ale przyznaję: tak właśnie było.
Potem przyszedł „czas biznesowy” i rodzice otworzyli własny biznes. Na początku wszystko nie szło zbyt gładko. Ojciec mocno osiadł na lądzie, ale nadal podróżował po miastach w celu zakupu towarów. Zostałam z mamą i kontynuowałam naukę. Miałam nadzieję, że dobre wykształcenie da mi wszystko, czego potrzebuję.
Wtedy stało się coś strasznego. Przez ciągły stres tata jakoś zachorował i dostał ataku. Powtarzam, czas był trudny i trzeba było jakoś iść do przodu. Dlatego po miesiącu postanowił dalej pracować, bez względu na wszystko. Ta decyzja go zabiła. Po pogrzebie mama jeszcze przez rok nie była sobą: myślała tylko o pracy, a nasze relacje z nią poważnie i na długi czas się pogorszyły.
Dziś mieszkam w podarowanym dwupokojowym mieszkaniu, bez męża. Jest mi trudno samej, bo mam na utrzymaniu pięcioletniego syna. Mama ma dobre mieszkanie, niedawno wyszła ponownie za mąż. Przyjaciel z dzieciństwa, starzec bez żadnych oszczędności. Nieznajomy z gronem krewnych z pierwszych małżeństw.
Widzisz, nie spodziewałam się takiego ciosu w plecy. W końcu liczyłam na zdobycie nieruchomości w przyszłości. Syn i ja już teraz mamy trudności, ale teraz nie ma na co liczyć. Widziałam "pana młodego" przed ślubem. Poszliśmy do kawiarni i tam powiedział mi, jaką mam cudowną mamę, jak dobrze, że wpuściła go do swojego życia. Pokazał mi albumy ze zdjęciami.
Ma więc wielu krewnych. I oczywiście wszyscy są głodni
Myślę, że moja matka wkrótce przekaże wszystko mężowi, a on z pewnością podzieli majątek według własnego uznania. I znów zostanę z niczym.
Nie rozumiem, dlaczego to zrobiła. Dlaczego nie zrezygnowała z tego dziada, skoro mogła spokojnie znaleźć młodszego mężczyznę. Dlaczego zapomniała o wnuku? Tak, dała mi bardzo dużo zarówno pod względem wykształcenia, jak i środków finansowych, ale kto wiedział, że mój biznes się rozpadnie... A teraz zupełnie straciłam nadzieję i mogę sobie tylko wyobrazić, jak pewnego dnia krewni jej męża będą zachwyceni, gdy odziedziczą imponującą nieruchomość.
Jestem totalnie zdesperowana i nie wiem, co robić. Chcę też, aby mój syn miał dobre, szczęśliwe dzieciństwo tak jak ja. A ja, szczerze mówiąc, nie zapomniałam o swoim poprzednim życiu. Moja własna matka pozbawiła mnie tego wszystkiego. Dlatego nie poszłam na jej ślub, chociaż dzwonili do mnie bardzo długo. A wszystko dlatego, że trzeba mieć sumienie!