Zawsze byłam gotowa pomóc mojemu bratu, Michałowi. Byliśmy blisko – wychowywaliśmy się razem, dzieliliśmy smutki i radości, wspieraliśmy się nawzajem. Gdy Michał potrzebował pomocy, nigdy nie wahałam się. I choć czasami miałam wrażenie, że zbyt często przychodzi do mnie z prośbami, nigdy nie odmówiłam. Byłam jego starszą siostrą, chciałam, żeby miał wszystko, czego potrzebował.
Kiedy kilka miesięcy temu Michał poprosił mnie o pożyczkę, by pokryć swoje zaległości finansowe, nie wahałam się ani chwili. „To tylko na chwilę” – powiedział, a jego oczy były pełne nadziei. „Później oddam. Muszę po prostu wyrównać zaległości w pracy.”
Zgodziłam się bez namysłu. Daliśmy mu z mężem 10 tysięcy złotych, licząc na to, że za kilka miesięcy Michał stanie na nogi i wszystko wróci do normy. Ale po kilku tygodniach, kiedy nadszedł czas spłaty, nie usłyszałam od niego ani słowa. Zaczęłam dzwonić, wysyłać wiadomości, ale bez skutku. Michał milczał, jakby nigdy nie było naszej rozmowy o pożyczce.
Byłam zrozpaczona. „Może ma problemy, może jest z czymś załamany” – tłumaczyłam sobie, ale w głębi serca czułam, że coś jest nie tak. Kiedy próbowałam się z nim spotkać, zawsze miał wymówkę. „Jestem zajęty, spotkamy się później” – mówił. Z czasem zaczęłam rozumieć, że Michał nie ma zamiaru zwrócić mi pieniędzy.
Po kilku miesiącach cierpliwego czekania postanowiłam znowu poruszyć temat. Kiedy spotkałam się z nim na kawie, powiedziałam: „Michał, musimy porozmawiać o pożyczonych pieniądzach. Przypomnę ci, że miałaś mi je oddać.”
Jego reakcja była niczym cios w brzuch. Spojrzał na mnie, jakby nigdy o niczym takim nie rozmawialiśmy. „Pieniędzy nie mam, nie wiem, co ci powiedzieć. Wszystko w porządku” – odpowiedział bez emocji, jakby nic się nie stało. „Nie pamiętam, żebym ci coś obiecywał.”
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. „Jak to możliwe, Michał?” – zapytałam, czując, jak gniew i bezsilność zaczynają mnie paraliżować. „Pożyczyłam ci pieniądze w dobrej wierze, a teraz udajesz, że nic się nie stało? Co się z tobą stało? Przecież to ja jestem twoją siostrą!”
„Nie rób dramatu” – odpowiedział, wyraźnie niezainteresowany. „Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. Jeśli mam ci oddać te pieniądze, to oddam, ale nie oczekuj, że będę cię przepraszać. Było, minęło.”
Jego słowa uderzyły mnie jak zimny prysznic. Michał, mój brat, który jeszcze kilka lat temu był moim najlepszym przyjacielem, teraz stał się kimś, kogo nie potrafiłam zrozumieć. Jak mógł traktować mnie w ten sposób? Jak mógł tak łatwo zniszczyć naszą relację?
Nie wytrzymałam. „Nie wiem, co się z tobą stało, Michał” – powiedziałam, próbując powstrzymać łzy. „Ale ja już nie będę czekać. Jeśli chcesz, żeby nasza relacja miała sens, musisz to naprawić. A jeśli nie, to już nie będę cię wspierać.”
Po tej rozmowie Michał nie odezwał się do mnie przez kilka tygodni. Zrozumiałam, że straciłam kogoś, kto kiedyś był dla mnie najbliższą osobą. Pieniądze, które pożyczyłam, już nie miały znaczenia. To, co mnie bolało, to to, że mój brat, z którym dzieliłam życie, teraz nie miał dla mnie żadnej empatii. Nie potrafiłam sobie wybaczyć, że nie zauważyłam, jak bardzo się zmienił.
Dziś, choć Michał odezwał się do mnie raz jeszcze, by zapytać, czy mogę mu pomóc przy remoncie, ja już nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam mu wybaczyć. Kiedyś ufałam mu bezgranicznie, teraz czuję tylko żal. Czasami rodzinne więzi są silniejsze od wszystkiego, ale kiedy zostaną złamane, nie zawsze da się je naprawić.