Podczas uroczystości otwarcia odbudowanej katedry Notre Dame w Paryżu Andrzej Duda znalazł się w centrum uwagi nie tylko z powodu swojego udziału w prestiżowym wydarzeniu, ale także z powodu gestu, który wywołał niemałe poruszenie. Prezydent Polski ucałował w dłoń pierwszą damę Francji, Brigitte Macron, co – jak wskazują eksperci – w świecie dyplomacji jest postrzegane jako nietakt. Czy to kolejna dyplomatyczna wpadka w jego karierze?
Całowanie dłoni, choć może być postrzegane jako element polskiej tradycji, w międzynarodowej etykiecie nie znajduje aprobaty. Aleksandra Pakuła, ekspertka od etykiety, w rozmowie z mediami zwróciła uwagę, że takie gesty są niedopuszczalne w oficjalnych kontaktach między przedstawicielami państw.
– W sytuacjach biznesowych i dyplomatycznych nigdy nie należy całować kobiet w dłoń. To gest przestarzały i nieprofesjonalny, który w takich okolicznościach nie powinien mieć miejsca – tłumaczy Pakuła.
Według niej, polscy politycy mają tendencję do powtarzania podobnych gaf. – Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, a teraz Andrzej Duda – lista takich przypadków jest długa – zauważa ekspertka.
Dla wielu Polaków całowanie dłoni może być oznaką szacunku i dobrych manier, jednak w kontekście międzynarodowym może zostać odebrane jako gest archaiczny i nie na miejscu. Eksperci podkreślają, że dyplomacja wymaga profesjonalizmu i neutralności, co wyklucza takie gesty.
Gest prezydenta Dudy przypomniał sytuację sprzed lat, gdy Jarosław Kaczyński ucałował w dłoń… Radosława Sikorskiego. Choć tamto zdarzenie wywołało głównie uśmiech, przypadek Dudy, odbywający się na arenie międzynarodowej, może mieć poważniejsze konsekwencje wizerunkowe.
Wydarzenie w Paryżu z udziałem Andrzeja Dudy przyciągnęło uwagę nie tylko polskich, ale i zagranicznych mediów. Choć takie gesty mogą wydawać się drobnymi potknięciami, w świecie dyplomacji każda wpadka jest analizowana pod kątem wizerunkowym i protokolarnym.