Śmierć mamy przyszła nagle, jak zimny wiatr w letni dzień, zupełnie nieoczekiwana. Była dla mnie wszystkim – oparciem, przyjaciółką, ostoją w najtrudniejszych chwilach. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zostanę sama na tym świecie, bez niej. Ale największy cios spadł na mnie nie wtedy, kiedy zmarła, ale kiedy odkryłam, jak bardzo różni nas, jej dzieci, ten ostatni moment – pożegnanie.


Zaraz po otrzymaniu smutnej wiadomości zadzwoniłam do rodzeństwa. Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa, ale liczyłam na wsparcie. Mama zawsze starała się nas trzymać razem, mimo różnic, które między nami narastały. Byliśmy trójką dzieci – ja, najstarsza, brat i siostra. Każdy z nas poszedł inną drogą w życiu, ale zawsze wierzyłam, że w chwilach takich jak ta potrafimy się zjednoczyć.


– Słuchaj, wiem, że to trudne, ale musimy zorganizować pogrzeb – powiedziałam cicho do telefonu, gdy zadzwoniłam do brata. Czułam, że moje serce bije szybciej, jakby bało się odpowiedzi, którą miałam zaraz usłyszeć.


– Ja się tym nie zajmę – odpowiedział beznamiętnie. – To twoja działka. Ja nie mam teraz pieniędzy na takie rzeczy.


Zaniemówiłam. Jak to możliwe, że w takiej chwili, kiedy żegnamy naszą matkę, on potrafi myśleć tylko o sobie? Ale jeszcze gorzej było, gdy zadzwoniłam do siostry. Myślałam, że ona zrozumie, że wesprze mnie w tej trudnej chwili.


– Nie mam zamiaru wydawać pieniędzy na coś, co i tak już nic nie zmieni – stwierdziła bez cienia emocji. – Poza tym, to ty zawsze byłaś tą, która trzymała się bliżej mamy. Skoro tak, to teraz musisz sama zająć się jej pochówkiem.


Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. To były słowa, których nigdy się nie spodziewałam.

Czy naprawdę byłam taka ślepa przez te lata? Czy nasza więź rodzinna była tylko złudzeniem, które pękło, gdy przyszło do ostatecznego testu? W jednej chwili świat, który znałam, runął. Moje rodzeństwo, które powinno być przy mnie w tym najtrudniejszym momencie, odwróciło się plecami.


Zostałam sama. Zostałam sama z bólem straty, z ciężarem organizacji pogrzebu i z pustką, której nie potrafiłam wypełnić. Zbierając pieniądze, które ledwo wystarczały na skromny pochówek, zastanawiałam się, jak to możliwe, że w chwili, kiedy najbardziej potrzebowałam rodziny, oni postanowili zostawić mnie samą. Czy to możliwe, że śmierć matki rozdzieliła nas na zawsze?


Ale mimo wszystko, zrobiłam to. Zorganizowałam ten ostatni dzień, to ostatnie pożegnanie, które mama zasługiwała. Choć byłam tam sama, czułam jej obecność – czułam, że patrzy na mnie i daje mi siłę, której tak bardzo wtedy potrzebowałam. I wiedziałam jedno – ona nigdy by mnie nie zostawiła. A to było ważniejsze niż cokolwiek innego.