Nie chodzi o to, że każda kobieta ma dziecko w wieku 18 lat, chodzi o to, jak wychowała swoje dzieci, żyjąc pełnią życia. Teraz ma 40 lat, podziwiam ją!

Ma całe życie przed sobą, wygląda świetnie, słucham jej rad i, co najważniejsze, lubię z nią rozmawiać. Opowiem ci trochę o niej i o tym, co dokładnie w niej podziwiam.

W wieku 18 lat, jak już mówiłam, wyszła za mąż i urodziła syna, czyli mojego męża, rok później był drugi syn. Związek z mężem zaczęła jeszcze w szkole, był od niej dwa lata starszy, więc po maturze wyjechał do wojska, a ona została, żeby na niego czekać.

Bardzo się pokochali, odległość nie była przeszkodą, po powrocie z wojska wzięli ślub i zaczęli samodzielne dorosłe życie. Matka mojego męża ukończyła kurs księgowości podczas urlopu macierzyńskiego i dostała pracę, gdy tylko jej drugi syn skończył rok.

Pracowała i studiowała w tym samym czasie, jednocześnie wykonując obowiązki domowe, wychowując dzieci i poświęcając uwagę mężowi. Należy jej się owacja na stojąco!

Teraz pracuje jako główna księgowa w dużej firmie. Oto co może zdziałać ciężka praca! Kiedy jej najstarszy syn miał 10 lat, jej mąż nagle stracił życie w wypadku drogowym, oczywiście ta wiadomość ją zdruzgotała, ale nie narzekała na życie.

Postąpiła bardzo mądrze, wzięła na siebie odpowiedzialność i nadal samotnie wychowywała swoich synów. Nie szukała pomocy ani pocieszenia u mężczyzn.

Życie nie było słodkie, starała się żyć przyzwoicie dla siebie i swoich dzieci. Ale najważniejsze jest to, że była w stanie wychować swoich synów na bardzo przyzwoitych i odpowiedzialnych mężczyzn.

Bardzo doceniają i szanują swoją matkę. Rozumieją, że muszą pomagać matce, a po osiągnięciu pełnoletności muszą zapewnić środki finansowe nie tylko sobie, ale także matce, jeśli zajdzie taka potrzeba.

W wieku 18 lat poszli już do pracy, sami wybrali pracę i szkolenie. Uważam, że jest to słuszne. Moja teściowa dała im wszystko, czego potrzebowali do godnego życia, mieli korepetytorów, kluby zainteresowań i sekcje sportowe, w ten sposób rozwijała ich talenty i dała szansę na bezpłatne studia wyższe. A jak to wykorzystać, każdy musi wybrać sam.

Jestem żoną starszego syna, postanowiliśmy się pobrać na ostatnim roku studiów, teściowa zafundowała nam na wesele wycieczkę nad morze i to był koniec jej prezentów. Jej zdaniem jesteśmy dorośli i powinniśmy sami o siebie zadbać, całkowicie się z nią zgadzam.

Ale najbardziej lubię w niej to, że nie wtrąca się w nasze życie rodzinne, nie mówi nam jak mamy żyć i co robić, nie oferuje pomocy, nawet jeśli widzi, że mamy problemy.

Jeśli zawsze czekasz na pomoc innych, nigdy niczego w życiu nie osiągniesz; trudności budują charakter i czynią nas silniejszymi. Coraz częściej myślę o tym, że w mojej rodzinie byłam wychowywana w inny sposób i nie zawsze potrafię zrozumieć moją teściową.

W naszej małej rodzinie pojawiła się moja córka, a ja potrzebowałam pomocy, musiałam pilnie wyjść do urzędu w ważnej sprawie...

Zadzwoniłam do teściowej, wszystko jej wyjaśniłam i poprosiłam o opiekę nad dzieckiem, ale odmówiła. Powiedziała tylko, że jesteśmy dorośli i niezależni, powinniśmy sami rozwiązywać nasze problemy.

Byłam zdenerwowana, bo nie miałam nikogo innego, kogo mogłabym poprosić, a musiałam pilnie wyjść i nie mogłam wyjść z córką. Oczywiście cieszę się, że pomogła nam z pieluchami i pieluchomajtkami po wypisie, ale potem znowu zniknęła, rzadko dzwoni.

Mąż mówi, że znalazła sobie mężczyznę i teraz z nim mieszka, nie obchodzą jej nasze problemy. Ostatnio mąż chciał pożyczyć od niej pieniądze, bo opóźniała mu się pensja i musiał zapłacić za pożyczkę, ale znowu mu odmówiła.

Z jednej strony ją rozumiem, trzeba uczyć samodzielności, ale o pomoc prosimy w najbardziej skrajnych przypadkach, może trochę pomóc, nic jej to nie będzie kosztować...