Nie mogłam się do niego dodzwonić, bo nie miał dobrego zasięgu w pracy. Zamieszkałam z mamą, bo nie było innego wyjścia.
Nie była zbyt zadowolona z takiego "gościa", bo mieszka z nią mój brat i ulubione wnuki. Przyjęli mnie, ale postawili warunek — miałam prowadzić dom i opiekować się wszystkimi.
Musiałam się zgodzić, bo mąż miał wrócić za miesiąc. Pracowałam od rana do wieczora. Musiałam wstawać o 6 rano, żeby ugotować śniadanie dla wszystkich.
Zajmowałam się siostrzeńcami, sprzątaniem i gotowaniem. W zasadzie wszystkie obowiązki spadły na mnie.
Nie tylko to, ale moje dziecko nie mogło płakać, ponieważ wszyscy natychmiast naskoczyliby na mnie za zakłócanie ich snu. Wyłam z rozpaczy i odliczałam godziny do dnia, w którym mój ukochany wróci.
Postanowiłam spotkać się z nim na dworcu, bo nie mogłam już dłużej tego znieść. Kiedy go zobaczyłam, rzuciłam mu się w ramiona, ale on odsunął się i nawet nie spojrzał na naszego syna.
Godzinę później babcia mojego męża zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym przyszła. Zrobiła mi herbatę i zaczęła rozmowę:
- Twoja teściowa to żmija. Dopiero co przyjechałaś do ich domu, a ona już zaczęła mu o tobie mówić. A kiedy zaszłaś w ciążę, wmawiała mu, że to nie jego dziecko. Zadzwoniła do niego i powiedziała mu, że uciekłaś do swojego kochanka w dniu wyjazdu. Uwierzył mamie. Teraz ona zacznie próbować swatać go z ulubioną sąsiadką.
Zatrzymałam się u babci Mariusza. Ani moi rodzice, ani teściowa nie pamiętali mnie i mojego syna.
W końcu udało mi się znaleźć pracę i mogłam jej pomagać. Przed śmiercią zapisała mieszkanie prawnukowi, żeby teściowa go nie zabrała.
Na stypie teściowa podeszła do mnie i powiedziała:
- No, moja droga, wynoś się, tak długo żyłaś za darmo.
Nie powiedziałam jej, że nieruchomość należy do mojego syna, tylko odsunęłam się na bok. W tym momencie przyszedł mój były mąż:
- On jest moją kopią, a mama powiedziała...
- Teraz to już nie ma znaczenia.
- Pozwól mi zrobić test DNA, jeśli to mój syn, zamieszkamy razem. Dobrze?
Zaśmiałam się tylko, bo nie mogłam inaczej zareagować na takie chamstwo. Zrobił test na ojcostwo i zaczął płacić alimenty.
Teściowa błagała mnie, żebym wróciła do rodziny, podobno miała oko na mieszkanie. Nawet moja matka obudziła się, gdy dowiedziała się, że jej wnuk ma teraz trzypokojowe mieszkanie w stolicy.
Ale podjęłam decyzję — żadne słowa i bukiety od męża nie sprawią, że zrobię krok w tył. Mam własną rodzinę: mojego syna. Przeszłam zbyt wiele bólu, by znów wracać do tego piekła.