Nikt nie zakłócał mojego porządku, poza kotem, więc cieszyłam się tym procesem.


- Mam dość pracy w każdy weekend. Nie mogę usiedzieć ani w dni powszednie, ani w weekendy. Ktoś je owsiankę, ktoś zupę. I wszyscy włażą mi pod nogi. Uwierz mi, w pracy odpoczywam — skarży się koleżanka.


Wierzę jej, bo też kiedyś byłam mężatką. Nie ma sensu mówić o równouprawnieniu i podziale obowiązków — wszystkie prace domowe są w jakiś sposób uważane za pracę kobiet. Zarówno w domu, jak i w pracy, musimy pracować dla trzech osób, a także "utrzymywać palenisko" i zadowolić naszych mężów.


Alicja moja przyjaciółka niedawno podzieliła się ze mną swoją historią. To właśnie jej historię opowiem dzisiaj.


Andrzej i Alicja są razem od pół roku, czasami dziewczyna nocuje u swojego chłopaka. Andrzej ma własną kawalerkę, ale nie robią żadnych planów na przyszłość. Spędzają razem wakacje, podróżują, bawią się, ale nie rozmawiają o założeniu rodziny.


Alicja chce wyjść za mąż i doświadczyć radości macierzyństwa, ale nie teraz. W tej chwili jest intensywnie zaangażowana w karierę, więc nawet o tym nie myśli. Ma jasne perspektywy, korzystny kontrakt, na tej podstawie ciąża nie jest uwzględniona w jej planach. Co więcej, dziewczyna chce zaoszczędzić na mieszkanie.


Od pierwszego dnia Alicja zdaje sobie sprawę, że Andrzej nie jest przystosowany do życia.


- Ugotuj coś pysznego!


- Pomożesz mi?


- Nie umiem gotować, robiła to moja mama. Mieszkałem z nią, a potem zaczęła przynosić mi tace z gotowym jedzeniem. Ty ugotuj coś smacznego, a ja obejrzę telenowelę — powiedział Andrzej i poszedł do swojego pokoju.


W porządku. Alicja przygotowała pizzę i wybaczyła współlokatorowi ten czyn. Ale jak to mówią, dasz palec, zechcą całą rękę.


- Andrzej zadzwonił do mnie i zaprosił na spotkanie. Zabrał mnie do swojego domu, w którym panował bałagan. Powiedział, "pomóż mi wszystko uporządkować, bo nie miałem okazji w tym tygodniu". Generalnie zaproponował mi, że pomogę mu posprzątać, pozmywać naczynia, zrobić pranie i coś ugotować — wspomina Alicja.


Wyjaśniła swojemu chłopakowi, że wybiera się na randkę, a nie na sprzątanie. Poprosiła go, by następnym razem nie dzwonił, jeśli zamierza posprzątać bałagan. Mama wspierała w tym Alicję — on jest dla niej nikim, właściwie tylko czasem ze sobą sypiają. A mężczyzna miał ręce na właściwym miejscu, mógł sam posprzątać.


Do pewnego momentu wszystko było ciche i spokojne. Dziewczyna nie była zmuszana do niczego więcej. Kiedy Alicja przychodziła spędzić noc ze swoim kochankiem, udawała, że nie zauważa brudnych naczyń, okruchów, kurzu i innych zabrudzeń.


Kolejny konflikt między nimi miał miejsce, gdy Andrzej zażyczył sobie barszczu. Alicja zaproponowała mu obiad w kawiarni. Zmarszczył brwi.


W zeszłym tygodniu mama Andrzeja pojawiła się pod jej drzwiami — tuż przed domem.


- Cześć, Alicja. Jestem mamą Andrzeja. Jak długo to jeszcze potrwa? Dlaczego muszę chodzić do domu syna i sprzątać? Jesteś dziewczyną, nie wstyd ci? Nie możesz pozmywać naczyń i posprzątać na mokro?

- Dlaczego ja muszę to robić? Przecież tam nie mieszkam! Twój syn nie jest niepełnosprawny, dlaczego robisz wszystko za niego?

- Boże, jaka ty jesteś mądra! Jesteś kobietą. Jeśli przychodzisz do domu faceta i widzisz bałagan, musisz go posprzątać. Nie możesz stracić rąk, prawda? Co z ciebie za gospodyni?
Alicja przerwała tę bezsensowną rozmowę i pożegnała się. Z Andrzejem też przestała się komunikować, bo nie chciała budować przyszłości z domowym inwalidą.

Czy Alicja miała rację, czy nie? Czy kobieta powinna sprzątać, gotować, prać itp. Co o tym sądzisz? Co byś zrobiła, gdybyś była bohaterką tej historii?