Moja mama została z moją siostrą, ponieważ bardziej jej się tam podobało. Uważała, że nie jestem wystarczająco niezależna i odpowiedzialna, więc nie chciała ze mną zostać, chociaż finansowo mój mąż i ja żyjemy znacznie lepiej i mogliśmy zapewnić mojej mamie lepszą jakość życia.
Moja siostra niedawno urodziła. Po drugim porodzie zaczęła mieć problemy zdrowotne. Ale i tak zostawiła dzieci mamie i poszła do pracy, bo pieniędzy w ich rodzinie jest mało. Choćby dlatego, że mają mieszkanie hipoteczne.
Wiele razy prosili mnie o przelanie pieniędzy. Przelewałam pieniądze, kiedy miałam okazję, ale potem zdałam sobie sprawę, że moi krewni wykorzystują mnie jako portmonetkę. Wysyłałam tylko paczki dla mamy. Całkowicie zrezygnowałam z przelewów.
Po krótkim czasie po raz kolejny otrzymałam wiadomość, że są spłukani i potrzebują pomocy. Nie mogą nawet spłacić kredytu hipotecznego, więc głodują i oszczędzają na wszystkim. Dzieci generują duże wydatki, bo dorastają, a wraz z nimi rosną wymagania.
Mój mąż potrząsnął głową. Ma dokładnie taką samą sytuację ze swoim krewnym, ale nie zniechęcał mnie do pomagania swoim. - Chcesz? Pomagaj! - Nigdy nie robi mi żadnych wyrzutów, więc nie mam powodów do narzekań.
Tak, współczuję mamie. Siostrze i siostrzeńcom chyba też, ale dlaczego miałabym poświęcać dla nich swoje dobre samopoczucie? Dlaczego Kasia zdecydowała się na drugie dziecko, skoro są w tak trudnej sytuacji finansowej, a ona jest słabego zdrowia. Trzeba używać głowy. Poza tym radziłam jej wtedy, żeby nie była głupia, ale kto mnie słuchał?
Rozumiem, że dzieci to szczęście. Ale współczesne realia dyktują swoje warunki, więc wszystko trzeba robić mądrze. Z natury jestem miłą osobą, ale nie pozwolę sobą rządzić. Jeszcze nie zdecydowałam, co zrobię.
Jak myślisz: wysłać bezczelnych krewnych do diabła czy wysłać pieniądze? Skłaniam się bardziej ku pierwszej opcji.