Kiedy zamieszkaliśmy razem, mieliśmy wspólny budżet. Wkrótce jednak zaczęliśmy mieć własne wydatki, które nie były związane z rodziną.
Zaczęłam zauważać, że mój mąż siedzi bez pieniędzy, więc zapytałam go, na co wydaje swoją pensję.
- Pomagam mojej mamie! - odpowiedział.
Oczywiście rozumiem, że trzeba wspierać finansowo starszych rodziców, ale nie można tak po prostu wyrzucić całej pensji i siedzieć bez grosza.
Mój mąż kupił teściowej ogromny telewizor, zabrał ją do sanatorium i podarował złote kolczyki z brylantami, o których ja mogę tylko pomarzyć.
Ona nawet je lepiej od nas, okazuje się, że teraz ja utrzymuję rodzinę. Mój mąż na wszystko ma jedną odpowiedź: "Nie mam pieniędzy".
Nie zamierza ograniczać wydatków swojej mamy, ale co ja mam zrobić? Gdzie moja teściowa wydaje swoją emeryturę?
Próbowałam wszystko spokojnie przedyskutować. Mąż nakrzyczał na mnie i powiedział, że naruszam jego interesy.
Nazwał mnie też chciwą sknerą. Jak mogę nie być oszczędna, skoro przez niego żyjemy w biedzie? On jest mężczyzną. To on powinien utrzymywać rodzinę, nie ja. Czy się mylę?