Nie mogłam sobie wyobrazić, że ludzie mogą nie dzielić się czymkolwiek, jeśli mieszkają pod jednym dachem.

Zawsze wydawało mi się, że w takim przypadku niemożliwy jest nawet podział jedzenia według lodówek, ale moja synowa postanowiła robić wszystko po swojemu. Zszokowała mnie, bo miałam o niej lepsze zdanie.

Dawno temu, kiedy mój syn zamierzał się ożenić, wydawało mi się, że byłoby dobrze, gdyby nowożeńcy zamieszkali w moim mieszkaniu na początku, a potem wyprowadzili się, kiedy zechcą.

Teraz mój syn i synowa mieszkają w moim mieszkaniu od około sześciu lat i nawet nie zamierzają zacząć oszczędzać na własne lokum. Niedawno urodziła się moja wnuczka, która wkrótce skończy trzy lata.

W mieszkaniu nie ma zbyt wiele miejsca, ale nie jesteśmy skłóceni. Muszę codziennie wysyłać syna do pracy, bo tylko on przynosi pieniądze rodzinie, a synowa jest w domu z dzieckiem.

W naszej rodzinie prawie nie ma pieniędzy, a ja nawet nie wiem, co robić, bo w tym wieku nikt mnie nie zatrudni.

I to zrozumiałe, że wszyscy chcemy lepszego życia, ale nic się nie da zrobić. Ostatnio często się kłócimy, nie możemy nawet dzielić się jedzeniem.

Wszystko było dobrze, dopóki moja synowa nie zaczęła rządzić w kuchni. Za każdym razem jest z czegoś niezadowolona, ale gdy przychodzi do zmywania naczyń czy gotowania, kuchnia staje się moja, a żona mojego syna gdzieś znika.

Już dawno zdałam sobie sprawę, że współczesne pokolenie jest bardzo leniwe i nie zamierza nic robić w domu, więc wszystkie obowiązki przechodzą na rodziców.

Ale nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co się z nimi stanie, kiedy wszyscy rodzice odejdą.

Ciągle wchodzę do kuchni i widzę horror, bo cały stół jest pokryty jedzeniem, okruchami i tłuszczem, a Natalia nawet nie zamierza po sobie posprzątać. Ale nie to jest najgorsze, bo najbardziej kłócimy się o lodówkę.

Czasami wychodzę po zakupy, ale kiedy wracam i siadam na chwilę pooglądać telewizję, po godzinie nie ma już moich zakupów, a tylko Natalia mogła je zabrać bez pytania, mimo że to były moje zakupy.

Kilka razy zdarzyło się, że zaczęłam gotować, a potem zajrzałam do lodówki i nie było mleka ani niczego innego.

Za każdym razem moja synowa mówiła, że nic nie wzięła, ale potem zaczęła się na mnie obrażać z tego powodu i powiedziała, że byłoby lepiej, gdybyśmy kupili osobne lodówki.

Ponadto za każdym razem, gdy wybieram się na zakupy, planuję z wyprzedzeniem, gdzie pójdę.

Znam sklepy, w których są zniżki i można kupić coś tanio, ale żona mojego syna tego nie robi, w jej życiu wszystko dzieje się na odwrót i za każdym razem udaje jej się kupić tylko najdroższe produkty.

Teraz nawet nie wiem, co robić, bo syn i synowa w przyszłym tygodniu wybierają się na zakupy po drugą lodówkę.

Próbowałam im to wyperswadować, ale nie chcą mnie słuchać. Bardzo brakuje nam pieniędzy, a oni zamierzają kupić lodówkę...