Choroba, którą wielu uważało za relikt przeszłości, wraca z ogromną siłą, a statystyki płynące z Czech są dla regionu sygnałem alarmowym. Polska, mimo że jeszcze nie bije rekordów, stoi już na ścieżce podobnego trendu.

Czechy w kryzysie epidemiologicznym

Na początku roku Czechy zaczęły odnotowywać niepokojący wzrost zachorowań, ale nikt nie spodziewał się, jak szybko sytuacja wymknie się spod kontroli. Dziś tamtejszy Instytut Zdrowia Publicznego informuje o 2597 zakażeniach – ponad cztery razy więcej niż w całym 2024 roku. Najgorsza sytuacja panuje w Pradze, gdzie zachorowało ponad 1100 osób.

Dramatycznie wygląda również sytuacja w szpitalach. Brakuje łóżek, a wielu pacjentów musi być kierowanych do placówek oddalonych o dziesiątki kilometrów. Choroba atakuje zarówno dzieci, jak i dorosłych, a zgony dotyczą głównie osób osłabionych i obciążonych innymi schorzeniami.

Polskie MSZ reaguje: „Unikajcie Czech”

Skala zachorowań skłoniła polski resort dyplomacji do wydania wytycznych dla podróżnych. W oficjalnym komunikacie MSZ odradza wyjazdy do Czech, wskazując na realne ryzyko zakażenia.

Rekomendacje są proste, ale bardzo zdecydowane:

  • pić wyłącznie wodę butelkowaną,
  • jeść tylko w sprawdzonych miejscach,
  • unikać ulicznych stoisk i przypadkowych punktów gastronomicznych,
  • szczególnie dbać o higienę rąk,
  • rozważyć szczepienie przeciw WZW typu A.

To pierwszy raz od wielu lat, gdy Polska publicznie odradza podróże do państwa sąsiadującego ze względu na epidemię.

Liczba przypadków w Polsce rośnie z tygodnia na tydzień

Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski, potwierdził, że w Polsce wykryto już ponad 700 zakażeń. To niepokojący wynik, biorąc pod uwagę, że w poprzednich latach chorowało zwykle około 150 osób rocznie. Eksperci mówią wprost: to nie jest zwykły wzrost – to zmiana charakteru rozprzestrzeniania się wirusa.

W Polsce zakażenia pojawiają się w dużych miastach, wśród osób podróżujących, bezdomnych, ale też wśród tych, którzy prowadzą ustabilizowany i higieniczny tryb życia. WZW typu A przestaje być chorobą "z marginesu".

Jak przebiega zakażenie? Objawy mogą zmylić

Na początku choroba daje niespecyficzne objawy:

  • osłabienie,
  • bóle mięśni,
  • utrata apetytu,
  • gorączka.

Wielu pacjentów sądzi, że dopadł ich sezonowy wirus.

Jednak po kilku dniach pojawiają się objawy alarmowe:

  • żółte zabarwienie skóry i oczu,
  • ciemny mocz,
  • jasny stolec,
  • silne wymioty i biegunka.

W najgorszych przypadkach dochodzi do piorunującego zapalenia wątroby, wymagającego natychmiastowej hospitalizacji.

Polska na granicy realnego zagrożenia

Eksperci ostrzegają, że jeśli obecny trend się utrzyma, Polska może znaleźć się w sytuacji zbliżonej do Czech. Wystarczy tylko kilka ognisk choroby w dużych miastach, zwłaszcza przy intensywnym ruchu podróżnych.

WZW typu A rozprzestrzenia się łatwo – często przez:

  • brudne ręce,
  • skażoną wodę,
  • jedzenie przygotowane w złych warunkach sanitarnych.

Dziś nie jest to już problem jednej grupy społecznej. To zjawisko, które dotyczy wszystkich.