Jedną z osób, które szczególnie mocno przeżyły stratę legendarnego artysty, jest Olga Bończyk. Aktorka po raz kolejny otworzyła się na temat relacji, którą łączyła ją z muzykiem — relacji przez lata obudowanej plotkami, niedomówieniami i medialnymi interpretacjami.

Piękna muzyczna przyjaźń, którą inni brali za romans

Olga Bończyk i Zbigniew Wodecki przez lata występowali razem na scenie. Ich współpraca była tak harmonijna, że widzowie i dziennikarze często doszukiwali się między nimi czegoś więcej. Plotki narastały zwłaszcza po śmierci artysty, a napięte kontakty aktorki z rodziną Wodeckiego dodatkowo podsycały medialny szum.

Bończyk wielokrotnie tłumaczyła, że nie była partnerką artysty. Jednak jednocześnie nigdy nie ukrywała, jak bardzo wyjątkowa była ich więź — budowana na muzyce, pasji i wzajemnym zrozumieniu.

„Myśmy się naprawdę dogadywali artystycznie” — o wyjątkowej więzi z mistrzem

W najnowszej rozmowie z Mariolą Bojarską-Ferenc dla magazynu Viva! aktorka kolejny raz wróciła pamięcią do wspólnych chwil z Wodeckim. Jej słowa pokazują, że ich współpraca była czymś znacznie głębszym niż zwykły duet sceniczny.

Bończyk wspominała:

„Myśmy się naprawdę dogadywali artystycznie w sposób niebywały. Ja nie przypominam sobie przez całe swoje życie kogoś, z kim by mi się tak dobrze pracowało i rozumiało muzycznie. I on mówił dokładnie to samo. [...] Naprawdę stojąc na scenie, myśmy dokładnie tak samo oddychali, uwielbialiśmy tę samą muzykę, porozumiewaliśmy się tym kluczem muzycznym przez skórę.”

Tak silna artystyczna chemia była dla niej czymś absolutnie wyjątkowym i — jak sama przyznaje — niepowtarzalnym.

Śmierć Wodeckiego przerwała ich wspólne plany

Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku po komplikacjach pooperacyjnych i udarze. Dla Olgi Bończyk była to strata nie tylko przyjaciela, lecz także partnera scenicznego, z którym miała plany na kolejne projekty.

W jednym z wywiadów aktorka wspominała, że to właśnie po jego śmierci musiała zmierzyć się nie tylko z żałobą, ale także z falą medialnych oskarżeń i domysłów — sytuacją, którą opisywała jako niezwykle trudną.

„Byłam z nim do ostatniej chwili” — bolesna szczerość po latach

W rozmowie z Vivą Bończyk pierwszy raz tak otwarcie opowiedziała o ostatnich momentach życia artysty. Jej wyznanie pokazuje, jak silna była więź, która ich łączyła.

Jak powiedziała:

„Zbyszek — też byłam z nim do ostatniej chwili. I to są takie rzeczy, które zostawiają ogromny ślad.”

Te słowa mówią więcej niż jakiekolwiek sprostowania plotek. Pokazują emocjonalną prawdę o relacji, której fundamentem było zaufanie, bliskość i wspólna wrażliwość.

Pamięć, która nie blaknie

Choć media przez lata próbowały dopisać do tej znajomości romantyczny wątek, Olga Bończyk konsekwentnie podkreśla jedno: najważniejsze było to, co działo się między nimi na scenie. To tam tworzyli duet, którego nie dało się podrobić ani zastąpić.

Jej najnowsze słowa pokazują, że pamięć o Wodeckim wciąż jest w niej żywa — nie jako legenda estrady, ale jako człowiek, z którym dzieliła najpiękniejsze artystyczne chwile swojego życia.