Wzrost na poziomie 5,5 proc. okazał się zbyt skromny, by zrekompensować rosnące koszty życia. Wśród seniorów narasta poczucie niezrozumienia i bezsilności. W odpowiedzi na te nastroje prezydent elekt Karol Nawrocki szykuje nową propozycję – bardziej radykalną, ale i potencjalnie kontrowersyjną.

Głównym założeniem projektu, który ma trafić do Sejmu w sierpniu, jest odejście od waloryzacji czysto procentowej na rzecz modelu kwotowo-procentowego. Dzięki temu nawet przy niskiej inflacji każdy emeryt miałby gwarancję podwyżki nie mniejszej niż 150 zł brutto miesięcznie.

To istotna zmiana dla osób pobierających minimalne świadczenia. W ich przypadku obecny system oferuje niewielkie podwyżki – średnio kilkadziesiąt złotych rocznie. Zgodnie z nową propozycją, zysk mógłby być nawet o kilkadziesiąt procent większy.

Jednak nie wszyscy będą zadowoleni.

– To wyraźne wsparcie dla najuboższych emerytów. Ale może wywołać sprzeciw wśród tych, którzy przez całe życie odprowadzali wyższe składki – zauważa dr Tomasz Lasocki z Politechniki Warszawskiej.

W istocie – w nowym modelu osoby pobierające świadczenia na poziomie 3–4 tys. zł nie odczują znaczącej różnicy. W skrajnych przypadkach różnice między osobami o bardzo różnych stażach i wkładach w system mogą się zmniejszyć, co rodzi pytania o równowagę między solidarnością a ekwiwalentnością.

– Dla wielu osób będzie to pomocna zmiana, ale nie może odbywać się kosztem podstawowych zasad systemu emerytalnego – zaznacza ekspert.

Nie bez znaczenia są również kwestie finansowe. Obecna waloryzacja kosztuje Skarb Państwa około 20 miliardów złotych rocznie. Nowy system, według szacunków ekspertów, zwiększyłby ten koszt o kolejne kilka miliardów. Oznacza to konieczność znalezienia nowych źródeł finansowania lub przesunięcia środków z innych sektorów.

Dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego zauważa, że pomysł jest wykonalny – ale nie bezkosztowy. – To decyzja, która wymaga zgody politycznej i konsekwentnego planu budżetowego. Zwłaszcza w czasach niestabilności gospodarczej – mówi.

Propozycja Nawrockiego wpisuje się w szerszy kontekst debaty o godności życia na emeryturze. Rosnące ceny, niepewność gospodarcza i zbliżająca się fala kolejnych emerytów sprawiają, że temat staje się coraz bardziej palący. Z drugiej strony, rosnące wydatki socjalne nie mogą oderwać się od realiów finansów publicznych.

Czy nowy model okaże się rozwiązaniem równoważącym potrzeby społeczne z budżetowymi ograniczeniami? Czy też pogłębi podziały wśród świadczeniobiorców? Odpowiedzi poznamy, gdy projekt trafi pod obrady parlamentu.

Jedno jest pewne: system emerytalny stoi dziś przed decyzją, która może zaważyć na jego kształcie przez kolejne dekady.