Ale nie z powodu politycznych deklaracji czy symbolicznych gestów. Tym razem to surowa rzeczywistość, pełna napięcia, zagrożeń i bezpośrednich konfrontacji. Polska broni się przed kolejną falą nielegalnych migrantów – i nie jest to walka, którą można prowadzić zza biurka.

Funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze Wojska Polskiego każdego dnia stoją na straży granicy z Białorusią. Od początku 2025 roku podjęli ponad 2300 interwencji w związku z próbami nielegalnego przekroczenia granicy. W ostatni weekend – blisko 300 przypadków. Każdy z nich to osobna historia – zdesperowanych ludzi, ale też zmęczonych, czujnych służb.

— To już nie są tylko ciche przejścia przez las. To skoordynowane ataki, z użyciem agresji i narzędzi do przecinania ogrodzenia — mówią zgodnie funkcjonariusze z Podlasia.

Do najbardziej dramatycznych scen doszło w okolicach Czeremchy. Migranci używali szlifierek kątowych do cięcia stalowej zapory, podczas gdy inni rzucali w stronę polskich służb kamieniami i metalowymi elementami. Celem było jedno – sforsowanie granicy.

Nagranie opublikowane przez Straż Graniczną przypomina sceny z pola bitwy. Widać grupy ludzi po drugiej stronie granicy, determinację, hałas przecinanej stali i natychmiastową reakcję polskich patroli.

Granica stała się murem nie tylko fizycznym, ale i symbolicznym. To linia, której przekroczenie oznacza nie tylko złamanie prawa – ale też naruszenie suwerenności państwa.

Za kamerami, szlifierkami i komunikatami prasowymi stoją ludzie. Mężczyźni i kobiety, którzy patrolują lasy, rzeki, bagna – w dzień i w nocy. Żołnierze, którzy nie mają wątpliwości, że ich obecność odstrasza, a czasem ratuje zdrowie i życie.

– Największe zagrożenie to nieznane. Nigdy nie wiemy, z czym dziś się zmierzymy. Może to być pojedynczy człowiek, może agresywna grupa. Każda noc wygląda inaczej – mówi jeden z żołnierzy, prosząc o anonimowość.

Polska granica z Białorusią to nie tylko linia na mapie. To żywy organizm, który pulsuje w rytmie kryzysu. Każda próba jej przekroczenia testuje nie tylko odporność zapory, ale i ludzi, którzy jej strzegą. Codziennie, bez fajerwerków, bez fanfar, wykonują pracę, od której zależy bezpieczeństwo całego kraju.