Pięćdziesiąt lat.
Dla wielu to symbol miłości, wytrwałości, wzajemnego szacunku.
Dla mnie?
To pięćdziesiąt lat życia w cieniu mojego ojca.
Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam, jak matka spuszcza wzrok, zamiast odpowiedzieć ojcu.
To było naturalne.
Część codzienności.
Ojciec mówił – matka słuchała.
Ojciec decydował – matka się dostosowywała.
Ojciec krytykował – matka milczała.
A ja patrzyłam na to latami i zastanawiałam się, jak można tak żyć.
Kiedyś zapytałam:
— Mamo, dlaczego jeszcze z nim jesteś?
Uśmiechnęła się smutno.
— Bo tak trzeba, kochanie.
„Tak trzeba.”
To miało być uzasadnienie pięćdziesięciu lat w toksycznym związku.
Piekło na własne życzenie.
Ojciec nigdy nie uderzył mamy.
Nigdy nie krzyczał.
Jego broń była bardziej subtelna.
Cięte uwagi.
Lekceważenie.
Ironia, która powoli zabijała jej pewność siebie.
— Po co to kupiłaś? Jak zawsze wyrzucasz pieniądze w błoto.
— Już nie przesadzaj, nie rób dramatu.
— Tak, tak, masz rację. Jak zawsze, kobieta wie najlepiej.
— Ależ ty jesteś naiwna, co ja bym z tobą zrobił, gdybym nie pilnował wszystkiego?
Patrzyłam, jak mama kurczy się w sobie z każdym rokiem.
Jak traci głos.
Jak traci siebie.
A jednak nigdy go nie zostawiła.
Pewnego dnia, przy obiedzie, ojciec rzucił coś, co mnie zagotowało.
— Naprawdę, już w tym wieku powinnaś przestać tak jeść.
Matka odłożyła widelec.
— Rety, przecież ja tylko jem obiad — powiedziała cicho.
— Tak, ale potem znowu będziesz narzekać, że ci przybyło.
Nie wytrzymałam.
— Tato, zostaw ją w spokoju!
Spojrzał na mnie zdziwiony.
— Co się tak denerwujesz? Przecież nic nie powiedziałem.
Mama zamilkła.
Jak zawsze.
Bo już się przyzwyczaiła.
Wieczorem przyszła do mnie do pokoju.
— Po co się wtrącałaś? — zapytała cicho.
— Bo mam dość tego, jak on cię traktuje!
— Ale ja już się nauczyłam z tym żyć.
— Ale ja nie chcę, żebyś musiała się tego uczyć!
Popatrzyła na mnie smutno.
— Czasami lepiej zaakceptować życie takim, jakie jest.
Pokręciłam głową.
— To nie życie, mamo. To więzienie.
Patrzyłam, jak wychodzi.
Zgarbiona.
Cicha.
Podporządkowana.
I zrozumiałam jedną rzecz.
Nie wszyscy, którzy są razem przez 50 lat, są szczęśliwi.
Niektórych po prostu nauczyli, że tak trzeba.