Odkąd pamiętam, całe moje życie kręciło się wokół mojej córki, Magdy. Wychowywałam ją sama, bez ojca, który odszedł, gdy była mała. Robiłam wszystko, żeby niczego jej nie brakowało – pracowałam po godzinach, rezygnowałam z własnych marzeń, odkładałam na bok swoje potrzeby. Każda decyzja, jaką podejmowałam, była dla niej.

Gdy była dzieckiem, zawsze mówiła: „Mamo, jesteś najlepsza na świecie!” Przytulała mnie wieczorami i zapewniała, że nigdy mnie nie zostawi.

Ale życie zmieniło wszystko.

Dziś mam 67 lat. Zdrowie już nie to, siły powoli mnie opuszczają. Magda mieszka w dużym domu ze swoim mężem i dziećmi, a ja… czuję, że przestałam do nich pasować.

Kilka miesięcy temu sytuacja zmusiła mnie do poproszenia jej o pomoc. Miałam problemy finansowe – wzrosły rachunki, leki były coraz droższe. Wiedziałam, że Magda dobrze zarabia, że ma wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła. Nie chciałam wiele, tylko odrobinę wsparcia.

Pojechałam do niej z duszą na ramieniu.

„Magdo, kochanie” – zaczęłam, próbując nie pokazać, jak bardzo się boję tej rozmowy. „Wiesz, że nigdy nie prosiłam cię o nic, ale teraz… jest mi ciężko. Potrzebuję trochę pomocy.”

Ona spojrzała na mnie chłodno. Inaczej niż kiedyś.

„Mamo, ale ja mam swoją rodzinę. Nie mogę wziąć na siebie jeszcze ciebie.”

Serce mi pękło.

„Magda, ja nie chcę być ciężarem” – powiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

„Ale jesteś” – przerwała mi bez cienia emocji.

Te dwa słowa wbiły się we mnie jak nóż.

Ciężarem.

Całe życie poświęciłam, by jej było lepiej. By miała wszystko, czego ja nigdy nie miałam. Oddałam jej swoje lata, swoje zdrowie, swój spokój. I teraz, kiedy jestem starsza, słyszę, że jestem ciężarem?

Nie wiem, jak wyszłam z jej domu. Wsiadłam do autobusu i patrzyłam przez okno, czując, jak całe moje życie rozsypuje się w proch.

Wciąż zadaję sobie pytanie: Czy popełniłam błąd? Czy byłam złą matką, skoro wychowałam córkę, która teraz mnie odrzuca?

Dziś siedzę sama w małym mieszkaniu i zastanawiam się, czy kiedykolwiek usłyszę od niej te same słowa, które kiedyś wypowiadała tak często: „Mamo, kocham cię.”

Bo teraz wiem jedno – już mnie nie potrzebuje.