Bardziej rozpieszczali ją rodzice: nic dziwnego, jest najmłodszą córeczką. W szkole nauczyciele wróżyli jej karierę aktorki lub modelki, nieustannie chwaląc kunszt. Cóż, nie było końca chłopakom.
To tyle w skrócie. Nie myślcie, nie narzekam, nawet uważam, że jest to w pełni zasłużone.
Na przykład taka aktywność zawsze wydawała mi się zbyt męcząca, uczyłam się i bardziej podobał mi się ten reżim.
Po szkole nasze drogi w pewnym sensie się rozeszły. Wstąpiłam na Politechnikę i nadal uparcie wgryzałam się w wiedzę, choć czasami było to trudne.
Kryśka poszła do szkoły pedagogicznej bez większego wysiłku. Stały udział w różnego rodzaju konkursach i uczelnia zapewniła jej dobre wyniki w nauce, więc studia nie przeszkadzały jej szczególnie.
Ale przez cały ten czas byłyśmy w doskonałych stosunkach, mimo że nasze poglądy na życie były absolutnie różne.
Chociaż nie, kłamię. Byłam o nią trochę zazdrosna. Na drugim roku poznała wspaniałego faceta, mężczyznę moich marzeń i, przez przypadek, mojego kolegę z klasy. Zaczęli się spotykać i nie był to standardowy romans Kryśki, ale prawdziwy, dojrzały związek.
Jakże było mi smutno, wznosząc toast na ich ślubie, biorąc pod uwagę, że sama byłam potajemnie zakochana w Andrzeju! Ale to już przeszłość i nie ma sensu o nich teraz przypominać.
Dalsze losy nieco oddaliły mnie i moją siostrę. Znalazłam dobrą pracę i nawet kupiłam sobie małe mieszkanie w centrum miasta. Nie było czasu na romanse, ale moja kariera rozwijała się w tempie, które było dla mnie do zaakceptowania.
Kryśka też czuła się całkiem dobrze: kochający mąż, dom, samochód i dwójka najsłodszych maluchów. To chyba marzenie każdej gospodyni domowej. Andrzej w pełni ich wspierał, jego żona nigdy w życiu nie pracowała.
Któregoś razu podczas wizyty zabrałam siostrę na szczerą rozmowę. Na przykład, dlaczego nie chce czegoś zrobić, przynajmniej wziąć pieniądze od męża na swój mikro biznes. Odrywałoby to uwagę od obowiązków domowych i ogólnie dodatkowe pieniądze nigdy nie zaszkodzą.
Jeśli masz czas na siłownię i solarium, to możesz znaleźć kilka godzin na coś takiego. Mąż na pewno nie miałby nic przeciwko temu.
Odpowiedzią był pusty uśmiech i zmiana tematu. Na koniec rozmowy siostra wydusiła z siebie coś w stylu:
„Mój mężczyzna musi utrzymać rodzinę, a ja muszę dbać o palenisko. W przeciwnym razie, po co nam w ogóle mężczyzna?”
Tak zdecydowali.
Po 8–9 miesiącach siostra spotkała się z tak zwaną „nieprzewidzianą sytuacją”. Andrzej poważnie zachorował. Ze szpitala natychmiast wyleciały ogromne rachunki, więc samochód i kilka drobiazgów trzeba było sprzedać.
Ale to nie wystarczyło i zaczęły się długi. Dobrze, że Andrzej należał do osób, które nazywa się towarzyskimi. Jego partnerzy biznesowi i po prostu przyjaciele okazali współczucie temu, co się działo i pomogli mu, jak tylko mogli. Ale to nie wystarczyło.
Oczywiście, przyszła moja kolej. Jednak cena, jakiej ode mnie chciała moja siostra, była zbyt wysoka. Widzisz, dążyłam i dążę do całkowitej niezależności i pasywnego dochodu. Czyli kupić inne mieszkanie, wynająć je i rzucić pracę.
Wydaję na siebie mało. Jeśli więc wynajmę 2 apartamenty, mogę podróżować i nie jestem nikomu nic winna. Oddawanie połowy tego, co zaoszczędziłam na mieszkanie, jest dla mnie nie do zaakceptowania.
Dlatego odmówiłam. Łzy, krzyki i wszystko inne dotyka tylko marudnych młodych ludzi. A ja jestem już dorosłą, spełnioną kobietą.
Nie mogę dać się tak zmanipulować. Nawet gdy mama przychodziła do mnie z wizytą i poważnym tonem pytała, jak mogę być tak bezduszna, odpowiedź pozostawała ta sama.
Nie pracowałam całe życie, żeby moja „słodka i artystyczna” siostra, nie przepracowując ani jednego dnia, odebrała mi moje marzenie.
Niech kręcą się, jak chcą, nie dam im żadnych pieniędzy. W końcu życie stawia wszystko na swoim miejscu.