Mieszka sama w dwupokojowym mieszkaniu, a podczas życia z mężem udało jej się zgromadzić przyzwoite oszczędności finansowe. Marian odszedł około pięciu lat temu, pracował do ostatniego dnia, otrzymał też wysoką emeryturę.

Wszystkie swoje pieniądze przekazał żonie, a ona rozdzieliła je na "czarną godzinę", na jedzenie, wypoczynek, lekarstwa.

Ich finanse nigdy nie były romantyczne, jedyną rzeczą, która rozgrzewała jej duszę, była myśl, że mają duże oszczędności.

Po odejściu męża nawyk oszczędzania pieniędzy nie minął. Przyzwyczaiła się do oszczędzania pieniędzy.

Często wspomina, jak poznała Mariana. Pobrali się jeszcze jako studenci i na początku spali na podłodze w jednym płaszczu, przykrywając się drugim. Było im ciepło i miękko, byli razem, kochali się.

Nie jedli razem, bo w kuchni był tylko jeden talerz, kubek i sztućce dla jednego. Ale nikogo o nic nie prosili, powoli, ale pewnie podnosili się z dna.

Ich rodzice nie pomagali im, więc kobieta wierzy, że jej syn powinien być taki sam, zwłaszcza że ta cecha została mu wpojona od dzieciństwa. Tak, były trudności w życiu jej i jej męża.

Chcieli iść potańczyć lub do kina, ale robili to nie w każdy weekend, a bardzo rzadko w wakacje. Nie kupowali nowych ubrań, starali się nosić je ostrożnie i długo.

Obecne pokolenie tego nie robi, nie docenia pracy rodziców. Ogólnie rzecz biorąc, są przyzwyczajeni, że wszystko jest im podane w pięknym opakowaniu.

Jedyny syn Uli ukończył szkołę, a następnie studia, po czym matka kazała mu żyć na własny rachunek. Igor szybko rozpoczął samodzielne życie, najpierw wynajął mieszkanie, potem ożenił się, a następnie zaciągnął kredyt na zakup własnego lokum.

Na żonę wybrał miłą, ładną dziewczynę, ale bez posagu. Musiał wziąć wszystkie finansowe zmartwienia na swoje barki, jak na mężczyznę przystało.

Początkowo młodzi ludzie żyli dobrze, stabilnie. Potem nastąpiła redukcja etatów, obniżono pensje, anulowano premie.

Zwykła stawka nie wystarczała na nic, jeśli za pewną kwotę małżonkowie mogli kupić artykuły spożywcze na miesiąc, teraz musiało wystarczyć dokładnie o połowę mniej. Pieniędzy zaczęło katastrofalnie brakować.

Młoda żona od dawna marzy o dzieciach, wiek napiera, ale mąż wciąż powtarza: "jeszcze nie czas, trzeba poczekać". Dochodzi do tego, że rodzina się rozpada.

W głowie przelatują różne myśli. Igor myśli, żeby sprzedać mieszkanie, zamknąć kredyt, a to, co zostanie podzielić równo i się rozwieść. Nie jest w stanie utrzymać rodziny.

Jego matka codziennie chodzi po swoim ogromnym mieszkaniu, w dodatkowych dwóch pokojach, ale synowi kategorycznie odmawia pomocy.

Jej odpowiedź jest taka sama: "Mój mąż i ja osiągnęliśmy wszystko sami, a syn niech idzie w nasze ślady. Jest mężczyzną, poradzi sobie ze wszystkim"