Zostałabym w domu i nie byłoby problemów. W końcu pięć razy pytałam syna, czy na pewno mogę przyjechać z wizytą i czy nie będę się narzucała i wpraszała. Pytałam, czy jego żona Katarzyna będzie miała coś przeciwko? Co odpowiedział? „Nie, mamo, nie będzie miało nic przeciwko, cieszymy się, że cię zobaczymy, przyjeżdżaj!”. Więc kupiłam bilety i przyjechałam na dwa tygodnie. Ale już na miejscu nie mogłam się doczekać, aż mój pobyt u nich dobiegnie końca.

Pani Marta przyjechała odwiedzić syna i jego żonę, jednak odczuła duże zniesmaczenie.

Czy tak przyjmuje się gości? Swoim zachowaniem pokazali mi, że jestem dla nich ciężarem! Syn wychodził z pracy prawie w nocy, a synowa Katarzyna kręciła się po domu z kamienną twarzą, milczała, dąsała się i była ze wszystkiego niezadowolona.

Syn Marty, Robert, ma trzydzieści dwa lata. Jego matka wychowywała go samotnie. Mieszkali w małym miasteczku, tysiąc kilometrów od stolicy. Nie mieli łatwej sytuacji finansowej. Marta chwytała się każdej pracy, myła podłogi i handlowała na targu, żeby wysłać dodatkowy grosz swojemu synowi, który później studiował w innym mieście. Robert nieustannie otrzymywał od niej takie produkty jak: jajka, warzywa i mięso, podczas gdy ona sama żywiła się chlebem i wodą.

Robert oczywiście też się nie bawił - prawie od razu zaczął zarabiać, a przez ostatnie lata studiów w pełni się utrzymywał. Ale Marta nadal przysyłała mu pieniądze i jedzenie. Z czasem Robert skończył studia, przeniósł się z akdaemika do wynajętego pokoju i znalazł dobrą pracę. Marta przychodziła do niego od czasu do czasu - oczywiście nie z pustymi rękami. Przynosiła mu dżem, domowy gulasz i inne dary natury. Pilnowała, czy u Roberta jest wszystko w porządku, czy jest zdrowy i z kim mieszka.

Syn miał się dobrze - pracował, powoli odkładał pieniądze na mieszkanie i wkrótce poznał dziewczynę - Katarzynę, która kilka lat później została jego żoną.

Wkrótce para zamieszkała razem, aż w końcu zakochani się pobrali. Robert dwukrotnie zapraszał Katarzynę do domu matki: najpierw przed ślubem, a potem tuż po ceremonii. Obie te wizyty, były dla Marty sporym wydatkiem. Kobieta nie wiedziała, gdzie położyć i czym nakarmić drogich gości.

Dałam im wszystko, co najlepsze. Codziennie stałam przy piecu, piekłam ciasta, robiłam skomplikowane dodatki. Ze sobą do Gdańska, gdzie na co dzień mieszkali, zabierałam dla nich żywność - mięso, świeże jajka, grzyby i wszystko, co tylko miałam.

Po ślubie Robert i Katarzyna zaczęli razem oszczędzać i odkładać pieniądze na mieszkanie. Sześć miesięcy temu w końcu zrobili decydujący krok w kierunku swojego marzenia - kupili dwupokojowe mieszkanie. Musieli zaciągnąć kredyt hipoteczny, a Marta dała im dwieście tysięcy na remont. Pieniądze były oczywiście niewielkie jak na moskiewskie ceny, ale to wszystko, co miała. I nie udzieliła pożyczki, a dała im te pieniądze bez oczekiwania na zwrot.

Po Nowym Roku w końcu zamieszkali w swoim nowym lokum. Oczywiście chciałam zobaczyć, jakie mieszkanie kupili, jak je wyremontowali, jak się zadomowili. Syn sam powiedział: "Przyjedź, kiedy chcesz i na tak długo, jak trzeba, o każdej porze, nie ma problemu...

Marta przyjechała, ale poczuła się urażona niegościnnym przyjęciem.

W lodówce było mało jedzenia. Dobrze, że Marta jak zwykle przyjechała z pięcioma dużymi torbami zakupów. Synowa przez dwa tygodnie nic nie ugotowała, a na dodatek narzekała na to, co upichciła teściowa, ponieważ uważała, że jej potrawy są niezdrowe i zbyt kaloryczne.

Marta czuła, że nikt nie chce z nią rozmawiać. Gdy prosiła synową, by ta potowarzyszyła jej przy herbacie wieczorem, kobieta odmawiała i mówiła z pretensjami, że jest zmęczona po dziesięciu godzinach pracy i chce posiedzieć w samotności i w milczeniu. Dodatkowo nie pozwoliła Marcie oglądać telewizji, ponieważ uznała, że jest za głośno.

Czuję się nieswojo - wydaje mi się, że nie wolno mi wyjść z pokoju. Mówi, że nie może spać przez to, że mam włączony telewior, choć jest bardzo cicho. Co mam zrobić, jeśli nie mogę spać? Leżeć w ciemności i patrzeć w sufit, skoro oni nie chcą ze mną rozmawiać? No cóż, oczywiście rozumiem, że jesteśmy różnymi ludźmi, a ona nie musi mnie kochać, ale czy to wypada tak postępować z gośćmi? Zawsze, gdy ludzie są w domu, starasz się pokazać z jak najlepszej strony!

Marta zdecydowała, że to będzie jej ostatnia wizyta w domu syna i jego żony.

To też może cię zainteresować: Córka Kasi Kowalskiej czuje się znacznie lepiej po zdrowotnych perturbacjach. Jak teraz wygląda Ola

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Michał Wiśniewski przeżywa trudne chwile. Wciąż nie poradził sobie z tą ogromą stratą. O co chodzi

O tym się mówi: Odszedł Bronisław Cieślak. Ewa Florczak zdradziła, jaki był naprawdę znany aktor