Nie spotykała się z przyjaciółmi, odmawiała sobie przyjemności i nadmiernie się poświęcała. Wszyscy przyjaciele i znajomi jednogłośnie twierdzili, że to nie w porządku. Ale kobieta była skupiona na wychowywaniu dzieci i nikogo nie słuchała.

Dziś Marta ma 66 lat, jest bardzo chora i nie wstaje z łóżka, nie ma nikogo, kto by jej pomógł, bo jej dzieci są zajęte własnym życiem. Marta jest samotna wdową. Jej mąż zmarł w wypadku przy pracy.

Kobieta po śmierci męża przeszła załamanie nerwowe. Mimo wszystko udało jej się zebrać siły dla dobra dzieci. Musiała pracować na dwóch etatach, a także zajmować się domem. Jej dzień pracy zaczynał się o 5 rano i kończył o 18.

Kiedy wróciła do domu, nie odpoczywała, ponieważ musiała zajmować się dziećmi i domem. Marta ciężko pracowała, ponieważ nie chciała, aby jej dzieci czuły, że czegoś im brakuje. Niestety praca zajmowała Marcie większość czasu, dlatego też dzieci czuły się zaniedbane.

Tak mijały lata. Dzieci podrosły, otrzymały przyzwoitą edukację i dodatkowo mieszkanie w prezencie od matki. Marta zawsze polegała tylko na sobie i tylko wtedy, gdy dzieci chorowały, prosiła rodziców o opiekę nad nimi podczas jej pracy.

Przypadki, w których rodzice zabrali wnuki z przedszkola lub szkoły, można było policzyć na jednej ręce. Marta należała do kategorii ludzi, którzy nigdy nie tracą ducha i są pełni sił i energii, mimo trudności życiowych.

A wraz z pojawieniem się wnuków Marta często zabierała dzieci do siebie, rozpieszczając je prezentami i smakołykami. Nigdy nie myślała, że ​​zostanie sama na starość. Była całkowicie pochłonięta opieką nad dziećmi, nie zauważając, że z jej zdrowiem zaczyna dziać się coś niepokojącego. Nogi zaczęły pobolewać ja już w młodości. Winowajcą była praca i niechęć do dbania o swoje zdrowie - źle jadła, mało odpoczywała i zawsze odkładała leczenie.

Konsekwencje były opłakane. Pewnego dnia kobieta obudziła się z nieznośnym bólem nóg, nie mogła nawet wstać z łóżka. Dzieci nie odpowiadały na wezwania matki. Dlatego kobieta doczołgała się do drzwi wejściowych, jakoś je otworzyła i poprosiła sąsiadów na pomoc, ci wezwali karetkę. Karetka przyjechała na czas i udzieliła jej niezbędnej pierwszej pomocy.

Jak się okazało, winne były skrzepy krwi w nogach. Marta trafiła do szpitala. Konieczna była operacja. Ale po niezbędnych badaniach okazało się, że kobieta ma również inne choroby, więc operację trzeba było odwołać. Została wypisana do domu.

Zgodnie z zaleceniami lekarzy przez większość czasu musiała przyjmować leki i leżeć. Dzieci tylko raz odwiedziły matkę, gdy była w szpitalu. Potem zjawiły się w jej domu, żeby jej powiedzieć, że nie mają czasu się nią opiekować. Córka jednocześnie się uczyła i pracowała, syn też ma pracę i ma już własną rodzinę. Marta okazała się ciężarem dla swoich dzieci.

Marta zaczęła szukać kogoś w charakterze pielęgniarki, ale tylko jej sąsiad, który wezwał karetkę, zgodził się pomóc. Sąsiadka również była samotną matką, więc nie zawsze mogła być w pobliżu Marty.

Matka zrujnowała swoje zdrowie, poświęciła młodość i figurę. Teraz ze smutkiem przypomina sobie słowa przyjaciół, którzy ostrzegali ją przed konsekwencjami. Marta zdaje sobie sprawę, że sama wychowała takie dzieci.

Zarabiała pieniądze, ale zupełnie zapomniała o wychowaniu. Nie zaszczepiła w nich miłości i szacunku dla starszych. Postawiła je na piedestale, dlatego wyrosły na tak obojętnych ludzi.

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: POLACY POWINNY SIĘ MIEĆ NA BACZNOŚCI! JUŻ OD 1 MARCA WRACA WAŻNY DLA ZDROWIA I ŻYCIA ZAKAZ. ZA JEGO ZŁAMANIE MOŻNA PONIEŚĆ SROGIE KONSEKWENCJE

O tym się mówi w Polsce: WALORYZACJA NIEKORZYSTNA DLA WIELU SENIORÓW? CHODZI O PROGRAM 500 PLUS DLA EMERYTÓW! WIELE OSÓB MOŻE STRACIĆ PIENIĄDZE! SĄ POWODY DO NIEPOKOJU

O tym się mówi na świecie: WPŁYW DŹWIĘKU BICIA SERCA NA PŁACZ NOWORODKA. TE INFORMACJE MOGĄ ZASKOCZYĆ NAJBARDZIEJ DOŚWIADCZONYCH RODZICÓW I DZIADKÓW